W ocenie zestawień pokarmowych ważną rolę odgrywa indywidualna reakcja przewodu pokarmowego. U ludzi z osłabionym na skutek wieloletnich błędów dietetycznych systemem trawiennym przy łączeniu różnych pokarmów prawie zawsze pojawiają się problemy. Prawidłowe kombinacje redukują problemy do minimum, jednak każde niewłaściwe połączenie powoduje ich ponowne pojawienie się. Przy wrażliwym systemie trawiennym trzeba więc spożywać jak najprostsze posiłki lub okresowo przejść na monodietę bądź przeprowadzić cały program Diety DGD.

Gdy nie tolerujemy samych owoców i warzyw, mamy wzdęcia, nawrotowe biegunki lub zaparcia, dobra jest Dieta DGD i odstawienie surowych owoców i warzyw na 20 dni. Odkwaszamy wówczas przewód pokarmowy, regenerujemy i odnawiamy śluzówkę jelit. Po takiej kuracji, jeśli prawidłowo łączymy pokarmy, powinny się skończyć nasze problemy z przewodem pokarmowym. Wówczas okresowo możemy stosować diety owocowo-warzywne, pod warunkiem, że nie mamy białkowego typu metabolicznego. U osób, które uważają, że mogą jeść wszystko, objawy nadkwasoty, uczucie ucisku w żołądku, pełnego brzucha, wzdęcia, nieregularne stolce są ewidentnymi objawami złego trawienia. Jest to sygnał, by zwrócić uwagę na to, co i jak jedzą, aby nie dopuścić do poważniejszych zaburzeń.

Najczęstszą złą kombinacją jest połączenie białko–skrobia. Połączenia typu: chleb, naleśniki lub makaron z serem, ziemniaki, kluski z mięsem, kiełbasa z frytkami itp. często są podstawą naszych posiłków. Do takich zestawów jesteśmy przyzwyczajani od dziecka i próby ich wyeliminowania z jadłospisu wcale nie są łatwe, mimo że uczucia pełnego żołądka lub zgagi po ich zjedzeniu są nam dobrze znane. W zależności od ilości spożytego pokarmu połączenie białko–skrobia powoduje obciążenie pracy przewodu pokarmowego, uniemożliwiając całkowite strawienie tego, co zjedliśmy.

Gdy zjadamy na przykład chleb z serem, następuje jednoczesne trawienie skrobi i białka. Proces ten nie może przebiegać bezproblemowo, gdyż jeden produkt trawiony jest w ustach, a drugi w żołądku. Gdy spożywamy sam chleb lub chleb z masłem, to skrobia rozkłada się częściowo już w ustach, dalej sok żołądkowy automatycznie dopasowuje się do rodzaju trawionego pokarmu. Przy jedzeniu samego sera pokarm po przeżuciu dostaje się do żołądka, odczyn soku dopasowuje się do potrawy bogatej w białko i trawienie przebiega bez przeszkód. Jeśli chcemy jeść chleb z serem – chleb powinien być żytni, na zakwasie; z masłem – wtedy możemy przygotować kanapkę z małą ilością sera półtłustego lub tłustego. Możemy też zjeść duże ilości sera i malutką kromkę chleba z masłem. Wówczas jest szansa, że to strawimy.

Kombinacja skrobia–cukry proste też nie jest dobra. Kilka kromek chleba z marmoladą nie daje możliwości całkowitego strawienia, dochodzi do fermentacji w jelitach, co w efekcie powoduje ich rozdęcie. Podobny efekt wywołują owoce, słodkie desery czy słodycze zjadane na pełny żołądek, zwłaszcza po posiłku wysokobiałkowym

Kombinacja skrobia–kwas nadmiernie zakwasza ślinę, powodując przerwanie etapu wstępnego trawienia w jamie ustnej. Wówczas cała praca spada na trzustkę, a trawienie zachodzi w dwunastnicy – u kogoś z osłabionym przewodem pokarmowym doprowadzi to do fermentacji i wzdęć w jelitach lub podrażnienia trzustki. Do potraw tego typu należą chleb z pomidorem lub jabłkiem, makaron z sosem pomidorowym, ryż z kiszonymi warzywami, ziemniaki lub frytki z kiszonym ogórkiem itp.

Ale „naprawiając” te potrawy, można wyeliminować jabłko, do chleba z pomidorem dodać większą ilość dobrego masła, do makaronu z sosem pomidorowym olej, kiszone warzywa podane do ryżu polać oliwą i dodać do nich szczyptę ksylitolu, a do frytek – domowy majonez.

Połączenia białko–kwas: mięsa, kiełbasy z kiszoną kapustą, ser żółty z musztardą lub keczupem, śledzie w zalewie octowej też są ciężkostrawne. Osoby bardziej wrażliwe spożywające pokarm w takich zestawach upośledzają czynności żołądka, dwunastnicy i trzustki, co wpływa niekorzystnie na procesy trawienia. Sytuację ratują dodanie tłuszczu i zmniejszenie porcji białka lub kwaśnego produktu.

Patrząc na długą listę złych kombinacji, można stracić nadzieję, że z punktu widzenia fizjologii trawienia istnieją właściwe połączenia, czyli takie, w których organizm bez przeszkód jest w stanie strawić wszystkie składniki, bez zaburzeń enzymatycznych. Z badań naukowych okazuje się, że istnieje ich kilka.

Kombinacja białko–tłuszcz występuje w naturalnym składzie wysokobiałkowych pokarmów. Obecność tłuszczu spowalnia ruchy żołądka, zwiększając rozkład białka.

Kombinacja taka występuje jako monodieta, ale może być częścią składową zestawu białko–tłuszcz–skrobia. Należy jednak zwrócić uwagę, aby w czasie posiłku spożywać tylko jeden rodzaj białka i unikać pszenicy.

Połączenie skrobia–tłuszcz (chleb z masłem, chleb z awokado, makaron z sosem maślanym, ziemniaki z sosem na bazie oleju, ryż przygotowany w oleju, puree z majonezem własnej roboty itp.), pod warunkiem nieprzekroczenia proporcji (czyli z małą ilością tłuszczu), też zwalnia wprawdzie trawienie wstępne w ustach, ale pobudza trawienie zasadnicze, skrobia pozostaje w żołądku dłużej, dzięki czemu białko zostaje lepiej strawione.

W kombinacji tłuszcz–kwas kwas powoduje emulgowanie tłuszczu – rozpuszcza go. Przykładem może być majonez domowy na oleju lnianym i ryżowym (1:1), tłusta ryba z sokiem z cytryny, orzechy z kwaśnymi owocami, tłusty ser z kwaśnymi owocami lub pomidorem. U ludzi z wrażliwym przewodem pokarmowym lub u osób z typem metabolicznym węglowodanowym często nawet mała ilość tłuszczu zalega w żołądku dość długo. Aby temu zaradzić, wystarczy wypić szklankę letniej wody z cytryną.

Cukier–kwas (jogurt ze słodkimi owocami, maślanka z cukrem, kiszona kapusta ze słodkimi owocami, sos słodko-kwaśny itd.) to połączenie właściwe. Mimo sprzecznych opinii teoretycznie bez problemu możemy łączyć ze sobą owoce kwaśne, półkwaśne i słodkie. Owoce z natury są kombinacją typu cukier–kwas i zestawienie ze sobą różnych odmian nie wpływa na trawienie. Jednak dla mnie po latach obserwacji i prób problematyczne jest łączenie owoców z warzywami oraz słodzenie warzyw jakimkolwiek cukrem. Reakcja na łączenie owoców jest sprawą indywidualną
organizmu, zależną od wielu czynników. Najczęściej po spożyciu pokarmów w takich połączeniach dobrze czują się tylko osoby z węglowodanowym typem metabolizmu. Kiszoną kapustę i inne kiszone warzywa można dosłodzić startą marchewką bądź burakami. Warzywa oraz sosy słodko-kwaśne można bez problemu dosładzać ksylitolem brzozowym, pamiętając o dodaniu odrobiny tłuszczu.

Zestaw skrobia–skrobia nie powoduje zaburzeń trawienia (połączenie mąki ziemniaczanej ze zwykłą, różne odmiany ciasta, chleba, kluski śląskie, krokiety ziemniaczane itp.). Nie należy jednak łączyć skrobi zbożowych ze skrobią sojową. Możemy za to ostrożnie łączyć mąkę z roślinami strączkowymi, pamiętając jednak o tym, że zwiększają one w potrawie stężenie białka, utrudniając trawienie.

Jak widać, istnieje wiele czynników wpływających na proces trawienia. Dużą rolę odgrywa nie tylko właściwe łączenie składników pokarmowych, ale również ich prawidłowe proporcje. Przykładowo kromka chleba posmarowana masłem z cienkim plastrem sera i liściem sałaty będzie znacznie lepszym zestawem niż kromka chleba z grubym plastrem sera i musztardą lub keczupem. Reakcja zależy również od wielkości posiłku.

Żadnej kombinacji pokarmowej nie możemy rozpatrywać w oderwaniu. Wystarczy przy najwłaściwszym nawet zestawie pokarmów zaburzyć proporcje składników bądź zjeść zbyt dużą porcję i już możemy zachwiać proces trawienia. Trwając przy tradycyjnej diecie zawierającej duże ilości mięsa, serów czy chleba, szczególną uwagę należy poświęcić tworzonym przez siebie zestawom. Ze złej kombinacji nigdy nie zrobimy dobrej, możemy jednak złagodzić skutki uboczne, dodając surówki czy pijąc 30 minut przed posiłkiem odpowiednie soki. W miarę możliwości powinniśmy owoce spożywać osobno (czyli 0,5 godziny przed posiłkiem lub 1–1,5 godz. po nim), nie łącząc ich z innymi potrawami, traktując je jako pełny owocowy posiłek lub jako przekąskę.

Surowych jabłek i soku jabłkowego nigdy nie dodajemy do żadnych potraw. Owoce obfitują w cukier i kwasy, ale są ubogie w białko. Warzywa, z wyjątkiem pomidorów i rabarbaru, nie są kwaśne, dzięki czemu możemy je z powodzeniem łączyć z białkiem lub skrobią. Dodając do warzyw domowy majonez lub sos na bazie naturalnej oliwy lub oleju tłoczonego na zimno, przyspieszamy proces trawienia w żołądku i jarzyny są łatwiej trawione.

W czasie skrobiowego posiłku nie powinno się spożywać żadnych pokarmów, w których dominuje białko. Ważne, by w żołądku znajdował się zawsze jeden główny składnik pokarmowy, bez względu na to, czy będzie to białko, skrobia czy cukier. Tłuszcz występuje zawsze wspólnie z białkiem, a kwas z cukrem, dlatego też, choć mają decydujący wpływ na proces trawienia, nie są w stanie zdominować treści żołądka. To ogólny zarys łączenia pokarmów. Ale każdy z nas ma swój typ metaboliczny warunkujący sposób spalania cukru, do tego stan naszego zdrowia jest różny. Dlatego do kwestii łączenia potraw i doprawiania powinniśmy zawsze podchodzić indywidualnie.

Fragment pochodzi z książki „Każdy kęs ma znaczenie” dr Grażyny Pająk

Cały rozdział możecie przeczytać w książce „Każdy kęs ma znaczenie.” dostępnej w Empik lub online

http://www.empik.com/kazdy-kes-ma-znaczenie-dieta-doktor-grace-pajak-grazyna,p1186996877,ksiazka-p

Lub na Woblink w formie papierowej i ebook

https://woblink.com/ksiazka/kazdy-kes-ma-znaczenie-dieta-doktor-grace-pajak-grazyna-75857

https://woblink.com/ebook/kazdy-kes-ma-znaczenie-grazyna-pajak-37889

GOŚĆ 38. KONGRESU i TARGÓW LNE Dr Grażyna Pająk – Działa pod marką dr GRACE od 1992 roku. Polska legenda dietetyki. Autorka publikacji naukowych i prasowych, znana z audycji radiowych i telewizyjnych, założycielka Akademii Zdrowia DGD. Jest twórcą DIETY DGD (DrGraceDiet) oraz kompleksowego systemu ONKO HELP, który łączy rolę żywienia, pozytywnego myślenia i aktywności fizycznej w leczeniu i profilaktyce chorób nowotworowych. W lutym ukazała się jej pierwsza książka „Każdy kęs ma znaczenie”.

LNE: Czy naprawdę każdy kęs ma znaczenie ?
Grażyna Pająk: Oczywiście, że tak. Zwłaszcza w XXI wieku, gdy masowo przetwarzamy żywność. Przez wieki żyliśmy w zgodzie z naturą, dostarczając sobie wszystkie niezbędne składniki odżywcze poprzez podstawowe żywienie. W tej chwili żywność ma około 10 razy mniej składników odżywczych, które mieli nasi przodkowie 100 lat temu. Wraz z produktami spożywczymi z masowej produkcji rocznie dostarczamy do organizmu około 10 kilogramów różnego rodzaju związków chemicznych, które z reguły nie są dla niego obojętne. Jeśli popatrzymy na to, że rocznie zjadamy od 600 do 1000 kilogramów pożywienia, to tak naprawdę wszystko to się sumuje, wpływając na funkcjonowanie naszego organizmu. Styl życia i model odżywiania decydują o naszym zdrowiu w 45–50%, a do 70. roku życia średnio zjadamy od 35 do 70 ton pożywienia, więc każdy kęs żywności decyduje o naszym zdrowiu i samopoczuciu.

Czy może pani zdradzić swoje złote zasady komponowania posiłku ?
Ja bym to pytanie zmieniła i zamiast komponowania posiłków powiedziała o złotych zasadach odżywiania. Komponowanie posiłków to już następny etap, najpierw trzeba wiedzieć , co należy jeść, a później dopiero, jak to jedzenie składać. Oczywiście, nie powinniśmy mieszać węglowodanów z białkami, ale jeżeli mamy nieoczyszczone węglowodany, czyli naturalne nasiona czy nieprzetworzone mąki i połączymy je z białkiem, to wcale to nie przeszkadza. Jednak kiedy łączymy oczyszczone węglowodany z białkiem, to zaburzają się procesy trawienia. Warto również pamiętać, że zupełnie inaczej odżywia typ węglowodanowy, a inaczej typ białkowy. Typ węglowodanowy w swojej diecie potrzebuje 60% węglowodanów, a zaledwie 40% białek i tłuszczów, typ białkowy potrzebuje 60 –70% białek i tłuszczu, a zaledwie 30–40% węglowodanów.

Zasady komponowania posiłków zależą od wielu czynników. Natomiast złote zasady odżywiania polegają m.in. na odstawieniu wielu produktów, które są dla nas szkodliwe. Do tych produktów należą m.in.: kwasy tłuszczowe trans (oleje roślinne wielokrotnego tłoczenia), maksymalnie oczyszczone węglowodany (mąki w postaci ulepków) i olbrzymia ilość cukru, czyli wszystkie wysokosłodzone soki, słodycze. Powinniśmy odstawić także wszystkie przetworzone, sztucznie konserwowane produkty w puszkach. Polecam też odstawić mleko UHT, bo to nie jest tak naprawdę mleko. Coraz więcej osób nie toleruje laktozy właśnie przez stopień przetworzenia produktów mlecznych. Pojawia się cała plejada przetworzonych serów, jogurtów zawierających mleko w proszku i inne dodatki, które są niekorzystne dla naszego organizmu i zaburzają jego równowagę.

W książce „Każdy kęs ma znaczenie” przedstawiam całą listę produktów, które powinniśmy odstawić, bo powodują stany zapalne, problemy z układem krążenia, zwiększają ryzyko zachorowania na cukrzycę, nowotwory i nasilają autoagresję. Podnoszą one także poziom wolnych rodników i inicjują problemy zdrowotne, osłabiając układ immunologiczny. Druga, znacznie dłuższa lista, zawiera produkty zdrowe i bezpieczne dla naszego organizmu.

Czy możemy unikać powstawania niektórych chorób za pomocą odpowiedniej diety ? Co ma większy
wpływ na nasze zdrowie – geny czy styl życia ?

Tak naprawdę od bardzo dawna mówię o tym, że zdrowie zależy od nas samych, od tego, co jemy i jak funkcjonujemy. Oczywiście, wielu chorób możemy unikać, kiedy odżywiamy się we właściwy sposób. Warto wiedzieć, że choroby cywilizacyjne pojawiają się masowo dopiero od okresu powojennego. Mało tego, w rzeczywistości idea, że geny kontrolują biologię była hipotezą, którą obalono w latach 90. XX w. Pokazano wówczas, że kontrola genetyczna to metafora – choroby genetyczne dotykają zaledwie 2% populacji. Tymczasem większość ludzi rodzi się z genami dającymi im duże szanse na zdrowie i szczęśliwe życie, a choroby pojawiają się u nich w wyniku zaburzeń metabolicznych związanych z zależnościami pomiędzy wieloma genami i czynnikami środowiskowymi. Nasze zdrowie uwarunkowane jest tym, co myślimy, jak się odżywiamy, w jakim środowisku żyjemy.

Co w dzisiejszych czasach najbardziej nam szkodzi ?
Kumulacja wszystkich składników degradacyjnych i oddalenie od naturalnego środowiska. Nasza dieta często nie jest właściwa, a zanieczyszczenie środowiska jest olbrzymie – sami jeździmy nieustannie samochodami, a do tego dochodzą sztuczne tworzywa, lakiery i chemia, które uwalniają się w powietrzu i wodzie i zaburzają funkcjonowanie organizmu na poziomie błon komórkowych. Musimy pamiętać , że smog elektromagnetyczny także zaburza potencjały na poziomie błon komórkowych. Dodam do tego jeszcze brak ruchu. To wszystko są czynniki, które nasilają problemy ze zdrowiem.

Czy rzeczywiście dziś tak wiele osób nie toleruje glutenu i laktozy ? Czy jest to jednak bardziej moda na wyłączenie tych składników z diety ?
Jest to bardzo trudne i ciekawe pytanie. Z jednej strony faktycznie gluten i laktoza są coraz bardziej szkodliwe, ale ponieważ zwrócono na to uwagę niedawno, więc teraz bardzo często diety związane z ich odstawieniem są traktowane jako histeria, moda. Z mojego doświadczenia wynika, że coraz więcej osób, które przychodzą do mnie do gabinetu, faktycznie nie toleruje glutenu, a więc pszenicy, jęczmienia i żyta. Natomiast pozostałe zboża mają białka, które nie są glutenem. Jest olbrzymie chaos informacyjny. Warto wiedzieć, że niektóre zboża nasilają alergie. Są osoby, które nie tolerują kaszy jaglanej, co jest dla mnie zaskoczeniem, bo byłam pierwszą osobą w kraju, która namawiała do stosowania tej kaszy. Dziś średnio 40% osób jej nie toleruje, co jak podejrzewam, związane jest z procesami produkcyjnymi – obecnie jaglankę się liofilizuje, czyli suszy przy obniżonym ciśnieniu w temperaturze -1 stopnia, dzięki temu przestała się psuć i pojawiła się masowo w sklepach.

Ale wróćmy do tematu zbóż. Mnie w latach 80. uczono, że pszenica karłowata jest doskonałym zbożem, które zlikwiduje głód na świecie. Niestety po 40 latach okazuje się, że pszenica karłowata jest na tyle zmodyfikowana genetycznie, że zaczyna zaburzać funkcjonowanie naszych organizmów. Jest mnóstwo osób, zwłaszcza po infekcjach wirusowych, przy dużych problemach z jelitami, które nagle przestały tolerować pszenicę. Nie musimy mieć celiakii, żeby nie tolerować glutenu, negatywne objawy występują także u innych osób. I stąd zaczęła się moda na diety bezglutenowe. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli odstawiamy na pewien czas gluten i niektóre zboża, które nas drażnią (np. kasza jaglana, amarantus), odstawimy rośliny psiankowate, które zawierają leptyny, to doprowadzamy organizm do stanu równowagi. I kiedy zregenerujemy organizm, posprzątamy w jelitach, odbudujemy śluzówkę, to po 2 miesiącach właściwej diety możemy wrócić do chleba żytniego. Jeśli mamy zaburzoną pracę jelit, bardzo często zaczyna się problem z nietolerancją laktozy i glutenu. Ponieważ nawet w wędlinach obecny jest gluten, a laktozę pod postacią mleka w proszku dodaje się do różnych produktów, nasz organizm coraz częściej się buntuje.

Czy krótkoterminowe diety mają sens, zważywszy na fakt, że wielu z nas wraca potem do starych nawyków żywieniowych ?
Mają sens, jeśli są to diety robione we właściwy sposób. Najnowsze badania pokazują, że 72-godzinny post regeneruje organizm, doprowadza go do stanu równowagi i aktywuje komórki macierzyste. Jeżeli jest to 3-dniowa dieta oparta na gotowanych jabłkach, z dodatkiem masła klarowanego, imbiru cynamonu, a do tego dodamy dobrze ugotowany ryż i jemy z tych składników różnego rodzaju dania (koktajle, ryż z jabłkiem), to odżywiając się tak przez pełne 3 doby, doprowadzamy organizm do stanu, w którym się oczyszcza. Wiele niewłaściwych procesów w organizmie się wycofuje, reagujemy jak przybory głodówce, choć to nie jest głodówka. Natomiast gdy robimy dietę odchudzającą pod kątem kalorii, ale jemy byle co i byle jak, to efekt jest zupełnie inny. Wtedy głodzimy organizm Przy odpowiedniej diecie problemem jest to, że po jej zakończeniu wracamy do starych nawyków.

Czyli zrobiliśmy dietę, odciążyliśmy organizm, oczyściliśmy się, lepiej się czujemy, ale w pewnym momencie stwierdzamy „dość męczarni” i wracamy do starych przyzwyczajeń. Jeśli odżywiamy się w nieodpowiedni sposób, wprowadzamy dużo kwasów tłuszczowych trans, cukru, oczyszczonych węglowodanów, to jest tylko kwestią czasu, żeby nasz organizm ponownie się zbuntował i pokazał nam, kto tu rządzi. Osobiście nie jestem zwolenniczką wiecznych diet, uważam, że powinniśmy zwrócić uwagę na właściwy styl żywienia, czyli wyeliminować te składniki, które nam szkodzą. Możemy czasem odciążyć organizm krótką, 1–3-dniową dietą. Jedzenie byle czego zawsze się mści. Organizmu nie da się oszukać.

Co z modną „detoksykacją” – czy Pani zdaniem takie działania mają sens ? Jak powinien wyglądać detoks ?
We współczesnym świecie każdy sposób na detoksykację jest korzystny dla organizmu, bo wtedy doprowadzamy go do stanu równowagi. Jednak detoks powinien być robiony z głową. Musimy pamiętać , że w trakcie takiej terapii złogi z wszystkich naturalnych filtrów wyrzucane są na zewnątrz, a organizm pozbywa się wszystkich szkodliwych związków chemicznych dostarczonych z pożywieniem, pozostałości po lekach, skażeniu środowiska, wszelkiego typu alergenów, kwasu moczowego, złogów soli mineralnych itd. Jeżeli robimy detoks, zaczynając od oczyszczenia jelit, układu moczowego, to wtedy dalej stopniowo jesteśmy w stanie oczyszczać wątrobę i cały organizm.

Nigdy nie możemy traktować głodówki jako zabawy czy sposobu na odchudzanie. To z reguły kończy się źle, bo jeśli wcześniej nie oczyścimy jelit, nie przygotujemy organizmu, to toksyny z naszych filtrów przedostają się z powrotem do organizmu. Pamiętajmy,że nie każdy może stosować głodówkę – zakazana jest u osób z depresją, z chorobami psychicznymi, ze świeżo otwartymi wrzodami, przy silnej nadczynności tarczycy, przy chorobach z gorączką, gruźlicy, stanach organicznego osłabienia, silnego napięcia nerwowego czy długotrwałego stresu, a także w ciąży i w chorobach nowotworowych.

W swojej książce pisze też pani o zespole chronicznego zmęczenia. Dotyczy on coraz większej liczby osób – jak z nim walczyć ?
Po raz pierwszy zjawisko syndromu chronicznego zmęczenia opisano 30 lat temu. Już wówczas Światowa Organizacja Zdrowia uznała je za jednostkę chorobową. Mamy coraz szybsze komputery, samochody, kontakt z całym światem, a informacje bombardują nas ze wszystkich stron. Powoduje to ciągły stres, chroniczne napięcie. Rosną wymagania, przybywa nam obowiązków i efekt jest taki, że pojawiają się zaburzenia homeostazy w naszym organizmie – odczuwa je ciało i umysł. Przeciążenie organizmu powoduje, że czujemy się osłabieni, odizolowani. Dotyka to przede wszystkim ludzi młodych, ambitnych, pełnych zapału, którzy mają najwięcej pomysłów. Zaczynają „padać” – pojawiają się bóle głowy, ogólne rozbicie, napięcie mięśniowe, wieczne biegunki, wymioty, podenerwowanie lub senność. To są pierwsze objawy syndromu chronicznego zmęczenia. Często te objawy są traktowane jako histeria czy ucieczka od pracy, a to są objawy buntu ciała.

W grupie ryzyka są również osoby, które w trosce o swoją formę fizyczną bardzo dużo ćwiczą, starują w maratonach, triatlonach, iron menach. Chcąc połączyć obowiązki rodzinne z pracą i intensywnymi ćwiczeniami, również zaczynają mieć tego typu objawy. Jak temu przeciwdziałać ? Przede wszystkim należy pamiętać, że każdy z nas potrzebuje odpoczynku. Musimy zapewnić sobie 6, najlepiej 7 godzin snu. Jeśli nie możemy spać wieczorem, to może to być przemęczenie organizmu, ale możemy też być głodni. Jeśli jemy za wcześnie kolację, możemy borykać się przed snem z głodem. Należy wtedy wstać i wypić chociaż szklankę wody. Warto pamiętać, że właściwa dieta jest pierwszym krokiem, żeby poczuć się zupełnie inaczej.

Co jeszcze pomaga uniknąć syndromu chronicznego zmęczenia ?
Na pewno kontakt z naturą, kąpiele w basenach z ożywioną wodą, neutralizacja smogu elektromagnetycznego, naturalne włókna otaczające nasze ciała, muzyka klasyczna, zdrowy sen, czas na relaks i medytację. Proszę powiedzieć nam nieco więcej o swoim autorskim programie „Onkohelp”… To nie jest cały program – to dieta DGD (Dr Grace Diet – przyp. red.) połączona z odpowiednim podejściem do organizmu z problemem nowotworowym. Medycyna konwencjonalna w przypadku nowotworów tak naprawdę często jest bezsilna. O diecie w szpitalu mówi się tylko, że powinna być lekkostrawna. Coraz więcej ludzi z chorobami nowotworowymi trafi a do mojego gabinetu. W latach 90. były to pojedyncze osoby, w tej chwili większość moich pacjentów to właśnie osoby z chorobami nowotworowymi. Często są to ludzie młodzi.

Podsumowując swoje doświadczenie, połączyłam dietę DGD z odpowiednim podejściem do problemów nowotworowych. Podpowiadam swoim pacjentom, jak w naturalny sposób mnogą doprowadzić organizm do stanu równowagi. Po latach nareszcie świat nauki zaczął mówić o tym, że właściwe żywienie jest podstawą przy leczeniu chorób nowotworowych. Otyłość, podobnie jak nieodżywienie, zmniejsza szanse na skuteczną terapię. Nadmiar tkanki tłuszczowej powoduje przewlekłe stany zapalne, zaburzenia w syntezie działania czynników wzrostu, powoduje też zaburzenia hormonalne. Niewłaściwa dieta karmi raka. Przetworzona żywność, wędliny, wołowina, wieprzowina, gluten pszenny, cukier, węglowodany oczyszczone, produkty smażone, kwasy tłuszczowe trans czy alkohol to składniki nasilające problemy nowotworowe. Najnowsze badania naukowe pokazują też, że taka żywność zmniejsza skuteczność chemio- i radioterapii, czyli szansę na wyleczenie. Program Onko-help podpowiada, jak zdrowo się odżywiać, jaką suplementację stosować. Zwracam także uwagę, że ruch jest podstawą w oczyszczaniu organizmu.

Dzięki niemu uruchamiamy limfę, dlatego każda aktywność fizyczna jest u osób z nowotworami bardzo cenna. Jeżeli źle się czujemy, nie możemy ćwiczyć, warto iść choćby na spacer. Okazuje się, że właściwe żywienie nie tylko leczy raka, ale również zabezpiecza nasz organizm przed nawrotami choroby. Znam wielu pacjentów, którzy wyszli z problemów nowotworowych. Dieta DGD, która odblokowuje pracę przewodu pokarmowego, uszczelnia barierę jelitową, poprawia układ odpornościowy, likwiduje stany zapalne w organizmie, a przez to poprawia parametry biochemiczne krwi i likwiduje nakładające się problemy autoimmunologiczne. Jeśli naprawiamy organizm na poziomie funkcjonowania komórek, zaczynają cofać się problemy nowotworowe, czujemy się coraz lepiej. Pamiętajmy jednak, że nie wszystkie terapie antynowotworowe są dobre dla każdego. Nawet najlepsza terapia dla jednej osoby może być pasmem kłopotów dla innej.

Będzie pani gościem 38. Kongresu LNE. O cmzy będzie pani mówiła podczas swojego wykładu ?
Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie ! Tematem mojego wykładu będzie dieta przeciwzapalna. Postaram się omówić czynniki, które poprawiają stan skóry, eliminują procesy starzenia, likwidują autoagresję oraz takie, które nasilają stany zapalne w naszym organizmie. Pokażę, jak regenerować organizm dietą, jak likwidować stany zapalne śluzówki jelit oraz jak poprawiać funkcjonowanie całego organizmu, aby powrócił do stanu równowagi, homeostazy. Gdy odkwasimy organizm, przywrócimy mu równowagę na poziomie błony komórkowej, mija wiele problemów związanych z naszym zdrowiem, zaczynając od stanów zapalnych, przez konkretne objawy chorobowe, problemy ze skórą i autoagresję, aż po problemy nowotworowe.

O tym, jak stan środowiska oraz życie w otoczeniu nowoczesnych technologii wpływają na stan naszego zdrowia i samopoczucie, możemy dowiedzieć się z jednego z rozdziałów książki „Każdy kęs ma znaczenie” dr Grażyny Pająk, która była gościem 37. Kongresu LNE.

Większość ludzi nie dostrzega zależności między środowiskiem a stanem swojego zdrowia. Tymczasem cywilizacja XX wieku wprowadziła wiele zmian w otoczeniu człowieka, odcinając go coraz szybciej i skuteczniej od natury. Niemal połowę życia spędzamy przy sztucznym świetle w betonowych budynkach. Nasze ciała coraz częściej okrywają materiały obce naturze. Mieszkania i biura dekorują sztuczne rośliny, tapety, boazerie, poliestrowe dywany, meble, panele i syntetyczne farby i kleje. Ze wszystkich stron otaczają nas sztuczne tworzywa, kilometry kabli elektrycznych. Zanurzeni jesteśmy w falach radiowych, narażeni jesteśmy na niekorzystne skutki klimatyzacji i niedobór promieni słonecznych. Do tego dochodzą pośpiech i stres. Wszystko to oddala nas od natury, zaburzając stan naturalnej równowagi, i ma znacznie większy wpływ na nasz organizm, niż się wszystkim wydaje.

Współczesne problemy

Od lat jesteśmy „więźniami” sieci  wodno-kanalizacyjnych i elektroenergetycznych. Nie potrafi my żyć bez samochodów, telefonów komórkowych, laptopów, tabletów, radioodbiorników, telewizorów czy komputerów stacjonarnych. Ceną współczesnej cywilizacji jest środowisko życia mieszkańców większości dużych miast na kuli ziemskiej. I mimo że już 35 lat temu Światowa Organizacja Zdrowia wiele z tych zjawisk uznała za szkodliwe dla zdrowia człowieka, problem ten wciąż się nasila. O ekologii mówimy od dawna, ale mimo to z roku na rok rośnie ilość toksyn w środowisku i liczba rozwiązań technicznych oddalających nas od natury. Wyraźnie widać efekty szkodliwych bodźców działających na organizm człowieka: bóle głowy, pieczenie oczu, spadek odporności, irytacja, agresja, przemęczenie, lęk, zagubienie i rosnący stres – to nasza codzienność, przeciwko której żywy organizm coraz intensywniej protestuje.Z obserwacji wynika, że kiedy firmy przenoszą swoje biura ze starego budynku do nowoczesnego, klimatyzowanego biurowca, gwałtownie pogarsza się samopoczucie pracowników i rośnie wskaźnik zachorowalności – średnio o 30%. Zespół chronicznego zmęczenia, syndrom wypalenia, zespół nieszczelnych jelit, zespół cieśni nadgarstka, choroba legionistów – to jedynie kilka przykładów dolegliwości przypisywanych intensywnej pracy w obiektach, którymi zwykle są nowoczesne biurowce, banki i hotele.

„Nienowoczesny” organizm i nowoczesne zagrożenia

Współczesne życie w aglomeracjach miejskich tak bardzo oddaliło się od natury, że coraz trudniej nasz organizm może to zaakceptować. W 1998 roku prof. Ulrich Warnke w książce „Ryzyko utraty zdrowia” pisał: „Wchodzimy w wiek wysokiej techniki, mając strukturę człowieka pierwotnego”. Dziś już weszliśmy w wiek wysokiej techniki, a funkcjonowanie komórek naszego ciała nie zmieniło się od tysięcy lat, w przeciwieństwie do stylu życia i otaczającego nas środowiska. Człowiek wykorzystuje obecnie coraz więcej urządzeń technicznych zasilanych energią elektryczną. Urządzenia te emitują sztuczne pola elektromagnetyczne, które nakładając się na siebie, tworzą smog elektromagnetyczny (rys. 1). Ogólnie na przestrzeni zaledwie 140 lat zdołaliśmy zmienić w miastach elektromagnetyczne tło naturalnego środowiska od 100 do 200 milionów razy.

Groźnym źródłem niebezpiecznego promieniowania elektromagnetycznego są fale emitowane przez setki maszyn elektrycznych powszechnego użytku: kuchenki elektryczne indukcyjne, komputery, telefony komórkowe, tablety, rutery, dekodery, telewizory, odtwarzacze DVD, przekaźniki radiowe i telewizyjne, stacje radiolokacyjne, inteligentne systemy do zdalnego sterowania, stacje transformatorowe, instalacje elektryczne, linie wysokiego napięcia, nadajniki GPRS, EDGE, 2G, 3G, 5G, wi-fi , bluetooth, satelity itd. Wytwarzane pola elektromagnetyczne (EM), sumując się, z reguły niszczą elektromagnetyczne tło środowiska naturalnego.

W budynkach najbardziej szkodliwe dla człowieka są strefy geopatyczne, powstałe jako lokalne zaburzenia pola magnetycznego i grawitacyjnego Ziemi oraz pola wytwarzane przez wodę płynącą pod ziemią (rys. 2). Najsilniejsze z nich tworzą się na skrzyżowaniu podziemnych cieków wodnych, deformacji geologicznych wierzchnich warstw skorupy ziemskiej oraz w miejscu nałożenia się węzłów siatki szwajcarskiej (Hartmanna) i diagonalnej (Currego). Wzmocnione i skoncentrowane promieniowanie stref geopatycznych wznosi się prostopadle od powierzchni zewnętrznej ziemi do atmosfery i przenika nieomal wszystko. Na domiar złego wszystkie strefy geopatyczne dodatkowo nasilają negatywny wpływ sztucznych pól elektromagnetycznych. Przed sztucznym promieniowaniem elektromagnetycznym człowiek nie ma zabezpieczeń, organizm nie wytwarza też żadnych naturalnych procesów obronnych. Tymczasem dzień po dniu stale przebywamy w polu jego działania, jesteśmy nieustannie pod ostrzałem, gdyż niechciane fale przenikają nawet najgrubsze betonowe ściany. Problem tkwi w nadmiarze i kumulacji źródeł promieniowania.

O ekologii mówimy od dawna, ale mimo to
z roku na rok rośnie ilość toksyn w środowisku
i liczba rozwiązań technicznych oddalających
nas od natury.

Szkodliwe efekty

Człowiek nie widzi i nie odczuwa bezpośrednio przenikających go fal elektromagnetycznych, nie tworzy również żadnych mechanizmów chroniących go przed ich działaniem. Szkodliwe efekty oddziaływania smogu elektromagnetycznego często ujawniają się po pewnym okresie utajenia, czasem z opóźnieniem kilku miesięcy, a nawet lat. Dlatego też złe samopoczucie i pojawiające się schorzenia nie są w ogóle kojarzone z oddziaływaniem szkodliwego promieniowania. Z badań wynika, że szkodliwe pola, działając dłużej na żywy organizm, między innymi zaburzają procesy przemiany materii, hamują produkcję wielu hormonów, wpływają na żelazo wchodzące w skład czerwonych ciałek krwi. U ludzi często przebywających w takich warunkach najczęściej pojawia się rozdrażnienie, nieco później chroniczne zmęczenie, obniżenie koncentracji, zawroty i bóle głowy, płytszy oddech, zaburzenia snu i pamięci, z czasem ogólne osłabienie i zmniejszenie odporności organizmu.

Po pewnym okresie wskutek dłuższego oddziaływania szkodliwego promieniowania ujawniają się choroby układu nerwowego, alergie, białaczki, cysty, wrzody, poronienia, bezpłodność, impotencja, problemy z układem krążenia, przewodem pokarmowym itp.

Gwałtownie rośnie ryzyko zawałów, guzów mózgu, udarów, czerniaka i innych nowotworów. Współczesny człowiek przebywa nie tylko z dala od natury, ale na dodatek zewsząd otoczył się sztucznymi polami zakłócającymi, pogarszając w ten sposób warunki odbioru przez mózg naturalnego promieniowania ziemskiego. Od milionów lat na nasze ciała działały naturalne fale elektromagnetyczne, decydując o naszym rozwoju, regulując wszystkie procesy życiowe. Człowiek na ziemi poddawany jest nieustannie działaniu pól elektromagnetycznych o ekstremalnie niskich (ELF 30÷300 Hz) i ultra niskich (ULF poniżej 30 Hz) częstotliwościach.

Pole magnetyczne Ziemi chroni ją przed szkodliwym promieniowaniem kosmicznym. Umożliwia życie, wpływa na funkcjonowanie wszystkich organizmów żywych. Świat zwierząt i roślin doskonale je odczuwa, co możemy zauważyć wśród owadów, ptaków, ryb, kwiatów, drzew itp. Cywilizowany człowiek, tracąc moc niektórych zmysłów, najczęściej nie jest w stanie świadomie stwierdzić jego obecności za pomocą odbioru zmysłowego, a jedynie z użyciem aparatury. Pokazuje je nawet wychylająca się wskazówka kompasu. Wielkość ziemskiego pola magnetycznego (indukcja) jest traktowana jako tło. Na biegunach magnetycznych wynosi 70 uT a na równiku 35 uT, dla Europy Środkowej przyjmuje się wartość 50 uT. W wielkim uproszczeniu Ziemia otrzymuje swoją energię od Słońca. Wypromieniowane przez słońce częstotliwości witalne sprawiają, że ciała i różne formy naturalne wpadają w rezonans i zaczynają wspólnie drgać, wprowadzając stan równowagi. Minerały krzemianowe tworzą 87 % kontynentalnej skorupy ziemskiej. Kryształy kwarcu (krzemiany) są naturalnymi transformatorami energii. Pole magnetyczne Ziemi ma siłę około 47000 nT, jest ona jednak zależna od wiatru słonecznego, warunków atmosferycznych, wahań temperatury, pory dnia, fazy Księżyca itp. Zakłócające częstotliwości i drgania to wibracje, które tłumią wypromieniowane przez Słońce częstotliwości witalne, a przez to zaburzają naturalną harmonię. Mogą być one pochodzenia naturalnego (promieniowanie geopatyczne) lub być wytworzone sztucznie przez człowieka (EM).

Nadawca-odbiorca

Z badań wynika, że nasze ciało, w szczególności mózg, jest doskonałą anteną nadawczo-odbiorczą, bardzo wrażliwą na otoczenie. Dlatego też nasze samopoczucie tak często podlega wpływom pola magnetycznego Ziemi. Złe samopoczucie, rozdrażnienie, ból głowy, bezsenność to często objawy meteopatii, czyli zwiększonej wrażliwości na pogodę, związanej z wpływami elektromagnetycznymi. Naturalne pola elektromagnetyczne regulują wszystkie procesy życiowe. Z kolei strefy geopatyczne i sztuczne pola elektromagnetyczne prowadzą do zaburzeń czynnościowych w organizmie człowieka. Każdy proces w naturze polega na współdziałaniu negatywnych i pozytywnych drgań. Negatywne energie nie mogą się samoczynnie regenerować. Aby osiągnąć równowagę, potrzebna jest pozytywna energia. Jeżeli równowaga jest zaburzona i nie są doprowadzone żadne pozytywne drgania, negatywna energia dominuje i z czasem zaburza funkcjonowanie żywych organizmów, prowadząc do zachwiania stanu równowagi i w efekcie chorób. Wszystkie organizmy żywe i materia nieożywiona mają bowiem swoje charakterystyczne wibracje, którymi wpływają na siebie nawzajem. Przypominają nam o tym starożytna praktyka planowania przestrzeni (feng shui), biologia i fizyka kwantowa. Komórki naszego organizmu komunikują się ze sobą, a nienaturalne drgania w najbliższym otoczeniu zakłócają tę komunikację, wpływając na zdrowie i samopoczucie.

Utrudniają też przyswajanie przez organizm tlenu. Na szczęście możemy temu przeciwdziałać. Postarajmy się, by nasze mieszkania i miejsca pracy dawały szansę na odzyskanie naturalnej równowagi, a dla nas były przyjaznym i zdrowym miejscem wytchnienia.

W naszym organizmie wciąż krąży energia, na którą ma wpływ energia otoczenia.     

To dlatego inaczej czujemy się w lesie, kiedy biegamy boso po rosie,

a zupełnie inaczej w centrach handlowych.

Jeżeli w otoczeniu domowym mamy sztuczne panele, boazerię, w łóżku sztuczny materac, dywan, pościel, koce i ubrania z poliestrem, a do tego włączymy komputer i dogrzewamy się materacem elektrycznym, żaden organizm tego nie wytrzyma, to tylko kwestia czasu, aby się zbuntował. Nasze komórki tworzące tkanki i narządy od wieków porozumiewają się ze sobą za pomocą impulsów elektromagnetycznych. W naszym organizmie wciąż krąży energia, na którą ma wpływ energia otoczenia. To dlatego inaczej czujemy się w lesie, kiedy biegamy boso po rosie, a zupełnie inaczej w centrach handlowych. Dzieje się tak, ponieważ pole elektromagnetyczne oddziałuje na nasze błony komórkowe, na ruch jonów, na wodę zawartą w tkankach i żelazo wchodzące w skład czerwonych ciałek krwi. Szczególnie wrażliwe na to oddziaływanie są: mózg, centralny układ nerwowy, oczy i gruczoły płciowe. W rezultacie nienaturalne promieniowanie oddziałujące na nas regularnie zaburza procesy przemiany materii i produkcji hormonów, zmniejsza odporność i zwiększa ryzyko wystąpienia nowotworów. Trzymając laptopa na kolanach, nosząc telefon komórkowy w kieszeni, kładąc go pod poduszką lub w zasięgu ręki koło łóżka robimy z siebie antenę, a promieniowanie urządzeń oddziałuje na wodę w naszym organizmie ! Szczególnie szkodliwe jest trzymanie w kieszeni telefonu, gdy korzystamy z innych urządzeń elektrycznych.

Regeneracja naszego organizmu może nastąpić bardzo szybko, ale tylko wtedy, gdy damy sobie szansę, gdy jesteśmy świadomi zagrożeń i potrafi my ich unikać. Harmonizacja przestrzeni Wczujmy się teraz w rolę osoby, która osiem godzin dziennie siedzi przy komputerze i korzysta z telefonu bezprzewodowego, bo taką ma pracę. A potem przychodzi do SPA, aby się zrelaksować. Tyle tylko, że budynek jest położony blisko linii wysokiego napięcia, gdzieś obok stoi maszt telewizyjny lub na dachach są anteny telefonii komórkowej, do tego jest otoczony przez sztuczne tworzywa i ma włączoną aparaturę wytwarzającą pola elektromagnetyczne (rys. 3). W takich warunkach regeneracja organizmu nie jest możliwa.

W mieście klasyczne SPA to najczęściej „energetyczna zupa”, suma wielu źródeł promieniowania. Mimo że w gabinetach z reguły ustawia się urządzenia tak, żeby się ze sobą nie sprzęgały, i używa ich oszczędnie, to niezbędne jest ożywianie wody i neutralizacja smogu elektromagnetycznego (www.aquacell.pl).

W takiej sytuacji warto pomyśleć o uporządkowaniu terenu za pomocą harmonizatora pomieszczeń (np. aquacell.pl), czyli urządzenia emitującego promieniowanie naturalne o częstotliwościach takich, jakie dają minerały, para-, dia- i ferromagnetyki. Częstotliwości wytwarzane przez urządzenie, wchodząc w rezonans z polem magnetycznym Ziemi, tworzą bardziej wyrównywane pola, które redukują negatywne działanie promieniowania geopatycznego i smogu elektromagnetycznego w promieniu do 50 (lub 1000) m (rys. 3). Obciążenia środowiska sztucznymi polami nie da się powstrzymać, ale należy być blisko natury w każdym momencie, gdy to jest możliwe. Proponowany harmonizator jest najprostszą drogą do harmonijnej, zrównoważonej i zdrowej atmosfery w domach, hotelach, zakładach pracy, biurach,

Człowiek nie widzi i nie odczuwa bezpośrednio
przenikających go fal elektromagnetycznych,
nie tworzy również żadnych mechanizmów
chroniących go przed ich działaniem.

bankach, szkołach, szpitalach, klinikach, ośrodkach SPA oraz wszystkich innych pomieszczeniach instytucji publicznych. Aby osiągnąć oczekiwane efekty, stosowanie jednego harmonizatora wystarcza w dwupiętrowym budynku biurowym wielkości domu wielorodzinnego i na zewnątrz. Podczas stosowania harmonizatora w krótkim czasie w pomieszczeniach odnotowuje się nie tylko neutralizację promieniowania geopatycznego i smogu elektromagnetycznego, ale również zmianę jonizacji powietrza, większą skuteczność klimatyzacji, uczucie harmonii. Osoby przebywające w takim obszarze zauważają: ograniczenie agresji i irytacji, wyeliminowanie uczucia chronicznego zmęczenia, lepszą koncentrację i większą wydajność pracy, wzrost dobrego samopoczucia, wzrost odporności, poprawę stanu zdrowia, zdrowy sen, dający wypoczynek – w efekcie poprawę jakości życia.

Zdrowe zasady

Przy obecnym postępie neutralizacja smogu elektromagnetycznego daje szansę powrotu do natury bez rezygnacji z cywilizacji. W pomieszczeniach hotelowych, szkołach, uczelniach, ośrodkach SPA, położonych zwłaszcza w miastach, pozwala stworzyć atmosferę, w której spokojnie można funkcjonować psychicznie i fizycznie, mimo obecności urządzeń elektrycznych, sieci komputerowych, masztów telefonii komórkowej, linii wysokiego napięcia itd. Przestrzegając zasad BHP w stosowaniu komputerów i telefonów komórkowych, pamiętajmy o tym, by stacjonarny komputer był zawsze oddalony od osoby pracującej o minimum 80 centymetrów, monitor odsunięty minimum na wyciągnięcie ręki i całego ramienia, a klawiatura i myszka były podpięte kablem. Laptopa nigdy nie możemy kłaść na
nogach czy brzuchu. Pracując na laptopie stacjonarnie, powinniśmy oddalać go średnio 80 centymetrów od siebie, przypiąć kablem zewnętrzną klawiaturę i myszkę. Pamiętajmy również, aby nie nosić telefonu komórkowego w kieszeni, w nocy nie trzymać go pod poduszką lub w zasięgu ręki. Telefon powinien być odstawiony minimum 2 m od łóżka. Z Internetu w telefonie powinniśmy korzystać tylko sporadycznie, a dłuższe rozmowy mogą być prowadzone przez dopiętą słuchawkę lub zestaw głośnomówiący. Starajmy się w miejscu pracy i w codziennym życiu stworzyć jak najbardziej naturalne środowisko, a szybko poczujemy różnicę w zakresie samopoczucia fizycznego i psychicznego.

Fragment książki „Każdy kęs ma znaczenie” dr Grażyny Pająk

 

Cały rozdział możecie przeczytać w książce „Każdy kęs ma znaczenie.” dostępnej w Empik lub online

http://www.empik.com/kazdy-kes-ma-znaczenie-dieta-doktor-grace-pajak-grazyna,p1186996877,ksiazka-p

Lub na Woblink w formie papierowej i ebook

https://woblink.com/ksiazka/kazdy-kes-ma-znaczenie-dieta-doktor-grace-pajak-grazyna-75857

https://woblink.com/ebook/kazdy-kes-ma-znaczenie-grazyna-pajak-37889